Czasem wydaje się, że „powinnam być jakaś” – spójna, zdecydowana, ułożona. Że wszystko we mnie powinno mówić jednym głosem. Ale tak nie jest, bo składamy się z wielu części.
Z kawałków, które czasem się wspierają, a czasem wchodzą ze sobą w konflikt. Z głosów, które potrafią mówić zupełnie różne rzeczy. Z emocji, które ciągną nas w przeciwne strony.
Po czym to poznać, że mamy różne części wewnętrzne?
Czasem widzimy to bardzo wyraźnie:
- „Chcę odpocząć” i równocześnie: „Nie mogę sobie pozwolić na odpoczynek.”
- „Zasługuję na coś dobrego” i jednocześnie: „Ale nie zasłużyłxm wystarczająco.”
- „Kocham moje dzieci” i równolegle: „Nie mogę już ich znieść.”
- Dowalamy sobie, to też części, które krytykują inne nasze części
To nie znaczy, że coś jest ze mną nie tak. To znaczy, że jestem człowiekiem. Bo to wszystko się po prostu nie wyklucza.
Niektóre z naszych części wewnętrznych są łatwe do polubienia. Wpisują się w nasz obraz „dobrej osoby” – opiekuńczej, cierpliwej, pracowitej, odważnej, dorosłej, autentycznej. Ale są też inne: zazdrosne, złośliwe, krytykujące, wypominające, mówiące źle o bliskich, pełne wątpliwości, lęku. Takie, które chciałoby się odsunąć, zepchnąć, wymazać, zakrzyczeć, udawać, że ich nie ma.
Tylko że one są.
I z pewnością próbują zadbać o coś ważnego, chociaż robią to w sposób, który na pierwszy rzut oka w ogóle nas nie wspiera.
Część, która krytykuje Cię bezlitośnie, może po prostu bardzo chce, żeby Ci się udało, tak, jak ktoś kiedyś od Ciebie oczekiwał (bo stać Cię na więcej).
Część, która unika trudnych rozmów, może próbować Cię ochronić przed rozczarowaniem, odrzuceniem.
Część, która zazdrości innym, może nie umie jeszcze nazwać swoich potrzeb i nie ma pomysłów jak zadbać o nie w inny sposób.
Część, która bardzo chce przypodobać się innym, może bać się, że w przeciwnym razie stracisz wszystko, co ważne — Twoje stado, miejsce w społeczności, wsparcie.
Każda część, nawet ta trudna, chce Cię czegoś dobrego – tylko nie zawsze potrafi to wyrazić w sposób. Robi to czasem nieporadnie, chwyta się brzytwy, żeby zostać usłyszana.
Można się uczyć oswajać swoje części wewnętrzne
Jest ku temu wiele dróg:
- można się sobie przyglądać z ciekawością, nie z osądem,
- nie trzeba się zgadzać ze wszystkimi swoimi częściami, żeby je usłyszeć i zaopiekować się nimi,
- można je poznawać, rozumieć, rozwijać z nimi relację,
- można sprawdzać, czego potrzebują, czego się boją, o co chcą zadbać dla Ciebie.
To nie jest szybka droga. Ale to bardzo ważna droga.
Bo kiedy zaczynamy widzieć swoje części, można przestać z nimi walczyć. Przestać walczyć ze sobą. Można zacząć budować wewnętrzny dialog. Taki, w którym jest miejsce na różnorodność, a nie tylko na „jedyną słuszną wersję mnie”.
Może wtedy łatwiej będzie powiedzieć sobie, albo chociaż tej jednej części:
„Widzę Cię. Widzę, że się boisz. Widzę, że potrzebujesz. Widzę, że chcesz być uwzględniona.”
I może z tego miejsca coś się przesunie. Może zrodzi się zrozumienie. Może łagodność.
Może nie trzeba będzie być człowiekiem idealnym. Może wystarczy być sobą – z wszystkimi częściami, które Cię tworzą.
Wspierający newsletter o konfliktach
Ten tekst powstał na bazie mojego newslettera sprzed dwóch miesięcy. Piszę o relacjach, konfliktach, różnorodności i codziennych zmaganiach z łagodnością. Osobiste historie przeplatam wiedzą i pytaniami, które pomagają widzieć więcej i głębiej.
🌀 Jeśli chcesz dostawać takie maile co tydzień – kliknij przycisk poniżej
Co inne osoby mówią o moich newsletterach…
- Prawie każdy Twój newsletter przesyłam dalej siostrze, mamie, przyjaciółkom a czasem i mężowi.
- Połączenie uczelnianej wiedzy i mądrości z poczuciem humoru.
- Nie próbuje Pani schlebiać odbiorcy, nie chce Pani na siłę przykuwać uwagi, – pisze Pani szczerze, z własnego doświadczenia.