„Nie umiem w konflikty” – znasz tę myśl? Zdarza Ci się tak myśleć?
Mi się zdarza. Mimo świadomości, że mam wiedzę, umiejętności, praktykę i wiele dowodów, że to, co robię naprawdę działa — są momenty, gdy w relacjach bliskich doświadczam bezradności.
„Po cholerę ta cała wiedza, jak teraz nie potrafię popchać spraw do przodu?”
Albo bardziej dosadnie:
„W dupę sobie wsadź to całe Twoje mediowanie.”
Trochę jak kryzys siódmego centymetra rozwarcia przy porodzie. A potem… to rusza. Przychodzi uspokojenie. Przegadanie. Nowe pomysły. Eksperymenty. Zrozumienie. I jesteśmy w zupełnie innym miejscu.
Jak to dobrze, że nie każdy konflikt jest jak poród…

Prosty plan na konflikt? Tylko w teorii
Ostatnio czytałam e-booka o konflikcie. Na jednej stronie: technika pracy z konfliktem.
- Definiowanie problemu
- Definiowanie potrzeb
- Generowanie rozwiązań
- Wybór rozwiązania
- Wdrożenie
Brzmi prosto, prawda?
Tyle że w rzeczywistości 3/4 czasu pracy z konfliktem to pierwsze dwa punkty. Tymczasem wiele osób oczekuje, że w pół godziny zdefiniuje problem i potrzeby, a potem z górki. I tu się wszystko wykłąda
Ale jak masz za mało danych, to żadne rozwiązanie nie będzie dobre.
To jak w powiedzeniu: „Garbage in, garbage out”. Śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu. Jeśli nie odkryjesz, o co tak naprawdę chodzi — nie znajdziesz rozwiązania, które trudność rozwiąże.
Skąt ta myśl „nie umiem w konflikty”?
Bo:
- nie masz dość czasu, by odkryć, co naprawdę się dzieje
- liczysz, że rozmowa załatwi wszystko od razu
- wchodzisz w gotowe schematy, a one nie działają, jak planujesz
- frustrujesz się, gdy druga osoba reaguje inaczej, niż zakładałxś
A przecież konflikty to proces. Zwłaszcza te „porodowe” Często to nie jedna rozmowa, ale wiele mikro-etapów. Rozmówki. Przerwy. Powroty.
Co to za sytuacje?
Chcę Ci powiedzieć, że pracy nad konfliktami można się nauczyć. Że dużo z tej nauki to pokora i cierpliwość. Że wiele osób doświadcza frustracji i zniechęcenia, kiedy nie wychodzi.
- Kiedy nie jesteś w stanie wspierać swoich dzieci, które kłócą się o głupoty.
- Kiedy próbujesz wgłębić się w rozmowę, z Twoją osobą partnerską, ale ona reaguje inaczej, nic zakładałxś.
- Kiedy masz gładkie formułki dla mamy o pasieniu słodyczami Twoich dzieci, a ona dalej robi swoje.
- Kiedy próbujesz porozumieć się z osobą, z którą pracujesz i myślisz, że jest po prostu oporna i nic nie wskórasz.
Co mi pomaga, gdy się nie dogaduję?
- Świadomość, że nie wszystko będzie tak, jak chcę
- Wachlarz możliwości, tego co mogę powiedzieć, jaki mogę zrobić eksperyment
- Wsparcie innych ludzi (rozmowy z nimi, ponarzekanie im, wyregulowanie własnych emocji)
- Akceptacja, że widzę tylko kawałek obrazka i przestrzeń na to, że druga osoba widzi inny kawałek; nie gorszy, ale inny
- Ciekawość siebie i drugiego człowieka
- Sposoby na to, jak zadbać o siebie — cały kawałek o regulowaniu się
Jak Ty masz?
Zastanów się:
- Jakie masz opinie o swoich umiejętnościach pracy z konfliktem?
- Kiedy sobie najbardziej dowalasz?
- Czego chcesz się nauczyć?
Pomyśl, a jeśli masz ochotę, napisz do mnie o tym – ewa@plynie.pl
Chcesz mieć wsparcie pod ręką?
Stworzyłam zestaw kart „Jak się dogadać”. Są tam 44 karty z narzędziami do pracy z konfliktem. Aż 34 z nich pomagają w tych najtrudniejszych momentach: kiedy nie wiadomo, co się dzieje, co boli, jaka intencja i potrzeby stoją za trudnymi emocjami.
To takie wsparcie, żeby odkrywać, a nie tylko „gasić pożar”.
Gdzie warto zajrzeć?
W piątek nagrałyśmy z Agnieszką Stein odcinek Laboratorium Dialogu pt. Identyfikacja problemu — dlaczego to takie trudne. Jest w płatnej subskrypcji, ale możesz bezpłatnie zobaczyć 10 minut scenki, w której pokazujemy, jak trudno czasem nazwać, co się dzieje.
Wspierający newsletter o konfliktach
Ten tekst powstał na bazie mojego newslettera sprzed dwóch miesięcy. Piszę o relacjach, konfliktach, różnorodności i codziennych zmaganiach z łagodnością. Osobiste historie przeplatam wiedzą i pytaniami, które pomagają widzieć więcej i głębiej.
🌀 Jeśli chcesz dostawać takie maile co tydzień – kliknij przycisk poniżej
Co inne osoby mówią o moich newsletterach…
- Prawie każdy Twój newsletter przesyłam dalej siostrze, mamie, przyjaciółkom a czasem i mężowi.
- Połączenie uczelnianej wiedzy i mądrości z poczuciem humoru.
- Nie próbuje Pani schlebiać odbiorcy, nie chce Pani na siłę przykuwać uwagi, – pisze Pani szczerze, z własnego doświadczenia.